wtorek, 11 września 2012

3. Nie uciekniesz

Taemin leżał na wznak w swoim łóżku. Po policzkach spływały mu łzy. Pierwsza.. druga.. dziesiąta.. zacisnął powieki. Piętnasta.. siedemnasta.. trzydziesta.. zza ściany dochodziły stłumione krzyki. Tae otworzył oczy.
- NIEEE! – wydarł się szarpiąc za włosy i wyginając swoje ciało w łuk. Chwycił słuchawki. ‘Nie chcę tego dłużej słuchać. Nienawidzę was. Nienawidzę was wszystkich!!’. Muzyka zagłuszyła cierpienie.. nawet myśli Minnie były nieczytelne, ciche, zanikały stopniowo, a ich miejsce zajmowała mgła. Pustka. Mrok spowił wszystko, kontury traciły ostrość, kotara opadła, światła zgasły. ‘Nic nie widzę’.

Poczuł okropny ból na twarzy. Zaraz potem dołączył do niego potworny ból głowy. Szarpnął za kable i pozbył się słuchawek. Zaszumiało mu w uszach. ‘Jaka cisza...’ pomyślał; zakręciło mu się w głowie.
- Kurwa. – wychrypiał i upadł z głośnym plasknięciem na podłogę. Przeturlał się na brzuch i schował głowę pomiędzy rękoma. Po pięciu minutach, które zdawały mu się wiecznością, wstał i pokuśtykał do łazienki. Oślepiło go światło; odruchowo chwycił się umywalki. Spojrzał w lustro. Na skroni miał zaschniętą krew. Skrzywił się z obrzydzeniem. Opłukał twarz, po chwili namysłu wsadził całą głowę pod strumień lodowatej wody.

- Nie schowasz się przed tym.
- Spierdalaj.
- Mógłbyś chociaż raz mnie posłuchać.
- Nie potrzebuję twoich mądrości.
- Chciałem zauważyć, że to są TWOJE mądrości.
- W takim razie nie potrzebuję SWOICH mądrości.
- Skąd możesz to wiedzieć?
- Zamknij się w końcu!
- Nie, dopóki mnie nie wysłuchasz.


Maknae zamknął wodę i przyłożył ręcznik do pulsującego miejsca na czubku głowy. ‘Chyba nic mi nie jest...’ wymamrotał. Wtedy wszystko wróciło. Cały wczorajszy wieczór, poczuł to wszystko.. znów słyszał..

Zamknął oczy. Przełknął głośno ślinę.

W ogóle się nie krępowali. Oczami wyobraźni, aż widział co robią. Nie chciał. Tego było dla niego za wiele.

Zerwał się; po chwili zwymiotował, potem drugi raz i trzeci. Położył się na chłodnych kafelkach. ‘Chyba jednak coś jest nie tak’. Powoli wstał. Powędrował do swojego pokoju, ubrał się w to co znalazł, chwycił plecak i pakując do niego najpotrzebniejsze rzeczy wyszedł z domu. Zatrzymał się tylko na chwilę pod jednym z okien budynku, w którym mieszkał. Było uchylone. Poczuł jak szklą mu się oczy. Zawiesił głowę.

- Mówiłem, że nie uciekniesz przed tym.

Chłopak splunął na trawę i ruszył przed siebie.

- Nikt Cię nie pyta o zdanie. – warknął i skręcił w wąską uliczkę.

.......................................
- To było bardzo nierozsądne z pana strony. Na szczęście to nie jest nic poważnego. – powiedział doktor badając po raz kolejny oczy Taemina. – Zdaje się, że nie ma pan wstrząśnienia mózgu.. dla pewności jednak powinien pan zostać na obserwacji.
- Czy to konieczne? – zapytał maknae patrząc jak doktor siada za biurkiem.
- Obawiam się, że tak.

Minnie westchnął i wyciągnął telefon. Dwadzieścia trzy nieodebrane połączenia i dwie wiadomości.

- Powiadomię tylko.. rodzinę.. żeby się nie martwili..
- Ależ oczywiście. Za chwilę pielęgniarka zaprowadzi pana do sali.

‘Rodzina... czy dalej uważał ich za rodzinę?’

- Nie uciekniesz przed sercem.
- Zamknij się.


...................

- TAEMIN?!
- Onew?
- GDZIE TY SIĘ PODZIEWASZ?! NIC CI NIE JEST?!
- Ja.. wszystko ok.
- Coś się stało? – Jinki wyczuł w głosie przyjaciela niepewność.
- Przepraszam, że nic nie powiedziałem, nie chciałem was budzić.
- Martwimy się o ciebie. Gdzie jesteś?
- Nie wrócę dziś na noc.
- Jak to ‘nie wrócisz’? Zwariowałeś? Wytwórnia po mnie jeździ jak po psie, a ja nie wiem co się z tobą dzieje! Co z próbami? Dziś mamy wywiad w radiu... Tae co się dzieje?
- Przepraszam.
- Jak to ‘przepraszam’?! Wracaj do domu natychmiast..! Tae? Minnie?! Cholera jasna! – lider rzucił milczącym telefonem. Poszybował przez cały pokój i wylądował na sofie, milimetrami omijając twarz Minho.
- Ej! Spokojnie.. – zaczął, ale Jinki zdążył wybiec z salonu.

....................

Taemin patrzył jak krople deszczu spływają po szybie. W tym świetle zdawała się być niebieska.

- Poddałeś się.
- Może.
- Jak śmiesz się wycofywać?
- To moja sprawa.
- Zapominasz z kim rozmawiasz.


Maknae zaśmiał się gorzko.

- Faktycznie, zapomniałem. Gadam ze skończonym dupkiem.
- Przestań. To nie jest zabawne.
- Jak dla mnie to przednia zabawa.
- Świrujesz.
- Wiem.


Chłopak odwrócił twarz w kierunku drzwi.

- Znajdą cię.
- Niestety.
- Hieny.
- W tym jednym się zgadzamy.
- Zgadzamy się we wszystkim Minnie, tylko ty nie chcesz tego przyjąć do wiadomości.


Drzwi uchyliły się i do pomieszczenia weszła niziutka pielęgniarka. Podreptała do Tae przyglądając mu się z nieskrywaną ciekawością.

- Jesteś Lee Taemin.. prawda? Ten z SHINee? – zapytała tak cicho, że miał problem ze zrozumieniem słów.
- Tak.. z SHINee – mruknął i wbił wzrok w sufit. Niewielka kobieta zabrała się za przygotowanie kroplówki. Nim wbiła igłę w ciało maknae szepnęła przepraszająco ‘to może zaboleć’. Minnie nie zareagował. Po chwili wszystko było gotowe.. pomyślnie ‘zainstalowane’. Dziewczyna miała już odejść, jednak w ostatniej chwili odważyła się odezwać do wokalisty.
- Mogłabym prosić o autograf? – zapytała nieśmiało czerwieniąc się jak burak. Chłopak uśmiechnął się do niej miło.
- Oczywiście. Przepraszam, że byłem niemiły. To miejsce jest dość przygnębiające..

‘Czuję tą maskę na sobie’.

...............

- Nie ujdzie ci to na sucho chłopcze. – manager miał surowy wyraz twarzy. – Poważnie zastanawiam się nad kluczeniem was na noc. Nie przestrzegasz kontraktu młody. Chyba nie chcesz wylecieć?...

Minnie nie słuchał. Wciąż spoglądał na zapłakany świat za oknem. Ulice były mokre, kałuże robiły się większe, a niebo spowijały coraz cięższe i ciemniejsze chmury.

- Wracamy do rzeczywistości, co Tae?
- Proszę cię. Zamilcz.
- Jestem jedynym twoim towarzyszem rozmów.
- Nie chcianym towarzyszem.


- ... mam nadzieję, że następnym razem pomyślisz zanim coś zrobisz. Za chwilę chłopacy kończą wywiad. Pojawiły się pytania. I kto się ma tym zająć? Ja oczywiście. Taemin, proszę cię, weź czasami pod uwagę, że to ja odpowiadam za was przed SM..
- Przepraszam. – szepnął maknae wciąż odwrócony do okna.
- Nie musisz przepraszać. Taemin.. uważaj na siebie. Nikt nie chce, żeby coś ci się stało.. martwimy się o ciebie..

- Hahahaha.. bo zaraz pęknę ze śmiechu. ‘Martwimy się o ciebie’ .. hahahahhaha! Powinieneś raczej powiedzieć ‘Martwimy się o ciebie.. bez ciebie nie ma pieniędzy dojna krowo’.. hahahahah..
- Zamknij się już.
- Otwórz oczy!
- Mam otwarte.
- Więc zobacz to co ja widzę.
- Widzę! Cholera, przestań już! Wiem do czego jestem im potrzebny, nie musisz mnie dołować dodatkowo swoimi komentarzami!!
- Wiesz, że możesz tą rozmowę skończyć w każdym momencie. W końcu rozmawiasz z samym sobą.
- Zamknij się!
- Nie schowasz się przed własnym sercem.



5 komentarzy:

  1. ooooo mój kochany, biedny Taemin ; ( jak mogłaś mu to zrobić ; ( ciekawe, o którego z chłopaków konkretnie jest zazdrosny ^^ hahha jak rozmawiał z Jinkim znowu mialam ochote na OnTae xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy raz coś takiego czytam...To było chore i dziwne.Taemin jako masochistyczny psychol z podwójnym ego.Ale cóż,każdy ma w sobie coś takiego.. Twoje twórczości zawsze skłaniają mnie do przemyśleń ^^
    Pozdrawiam,Kasumi Kuno ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne, z resztą jak zawsze ;p Taemin jest psycholem. To do niego pasuje xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem czemu, ale płakałam przez cały odcinek.. Moze dlatego, że dobrze znam te uczucia... Takie przygnębiające.. Biedny Taemin <3 Piękny ff <3 Pisz dalej <3 Przepięknie <3 Nie wiem czemu, ale chcę, żeby to Taemin był głównym bohaterem haha ^_^ Uwielbiam OnKey, a zaczynam hejtować JongHo ^_^ haha <3 Ale Taemin najlepszy.. naprawdę mocny odcinek <3

    OdpowiedzUsuń
  5. tak przygnębiające... :( biedny maly kochany Taeś :( a poza tym lekko zeswirowany >.<

    OdpowiedzUsuń