niedziela, 4 listopada 2012

11. Jak oczy porcelanowej lalki. END



Jeżeli znajdziecie błędy piszcie, najlepiej na priv. Nie miałam zamiaru tak szybko kończyć tego ff, ale dosłownie dwie godziny temu dopadła mnie 'wena' i już teraz nie potrafiłabym wymyślić alternatywnego, być może lepszego zakończenia. Dziękuję za to, że czytaliście(:
_________________________________________

Hans Zimmer - Aurora <-- bez tła w postaci tej piosenki rozdział traci smak.


Krew ma piękny kolor. 
Nie za ciemny, nie zbyt jaskrawy. 
Przyjemnie się patrzy na ten odcień czerwieni.
Powoduje przyspieszenie bicia serca.
Był kolorem królów.
To naprawdę piękna barwa.

- Kibum jest mój. Wybij go sobie z głowy śmieciu! – krzyknął prosto w twarz Jonga i uderzył go z całej siły w szczękę. Bling zachwiał się i upadł z łoskotem, natychmiast jednak podniósł się i z wściekłością rzucił na lidera. Przygwoździł go do ściany i zaczął okładać tak, że po chwili podłoga i ściana były zabryzgane krwią. Onew bronił się jak mógł: zablokował jedną dłonią dinozaura, a drugą chwycił go za włosy i uderzył głową o narożnik ściany. Jonghyun zawył z bólu. Zatoczył się do tyłu. Całą twarz miał w czerwonej cieczy. Jinki wykorzystał to. Ruszył na zdezorientowanego wokalistę, zaczepił palce o jego kurtkę i wbił kolano w brzuch. Na korytarzu rozległ się cichy jęk, chlupot wyplutej krwi na podłogę i zgłuszony dźwięk upadającego bezwiednie ciała. Adrenalina krążąca w żyłach Onew zaczęła powoli znikać; wokalista upadł na kolana koło nieprzytomnego Jonga.
- Cholera jasna.. Jonghyun? – potrząsnął ramieniem kolegi. – Obudź się! Nie chciałem ci zrobić krzywdy! Kurwa mać. – wstał z trudem i chwiejąc się pokuśtykał w stronę drzwi.
- POMOCY! – krzyknął zachrypnięty. – SZYBKO! KTOKOLWIEK.. POMOOOCY!

.......................................................

- Dlaczego zniknąłeś? – szepnął Taemin spoglądając na swoje odbicie w lustrze.
- Kazałeś mi odejść. Uśpiłeś mnie.
- Przepraszam. Myliłem się. Miałeś rację. – po policzku maknae spłynęła migocząca łza. – Miłość nie istnieje. Jest tylko ból.
- Istnieje pożądanie Taemin. I troska. I przywiązanie. Ludzie, połączenie tych trzech uczuć, nazywają miłością.
- Zmieniłeś zdanie? Ona jednak istnieje? – szepnął z nadzieją.
- Nie. To co nazywamy miłością jest w rzeczywistości mieszaniną odczuć. Miłość istnieje jedynie jako pojęcie. – Minnie spojrzał na swoje zakrwawione ręce. Poczuł obrzydzenie do siebie.
- Co mam robić. Powiedz mi co mam zrobić. Pomóż mi.
- Teraz potrzebujesz mojej pomocy? Przypomnij sobie jak ją odrzuciłeś..
- Wybacz mi! – Tae zawiesił głowę. – Powinienem Cię wysłuchać! Ostrzegałeś mnie.. ja.. nie powinienem się tobie sprzeciwiać!
- Wystarczy. Wiesz, że cię nie zostawię. Opowiedz mi co przespałem.

.......................................................

Po Jonghyun przyjechała karetka. Wszyscy z przerażeniem spoglądali na bezwładne ciało wokalisty.
- Kto... Kto to zrobił?! – wykrztusił menadżer. Onew stanął przed nim. Z nosa skapywała mu krew, a napuchnięte oczy patrzyły przenikliwie na czerwoną twarz zwierzchnika. Mężczyzna zamachnął się i z impetem spoliczkował lidera.
- Coś ty sobie myślał?!
- Przepraszam.
- PRZEPRASZAM?! Kim Jonghyun jest przez ciebie w szpitalu. SZPITALU! Mam nadzieję, że wymyślisz sobie jakieś usprawiedliwienie. Tym razem chyba nie dam rady ci pomóc. – spojrzał na pobitą twarz Jinki. – Zaprowadźcie go do lekarza. Niech go opatrzą. Będzie trzeba znowu odwołać występy. – odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem pomaszerował wzdłuż korytarza.
- Hyung? – Kibum niepewnie dotknął ramienia lidera. Wszystko w porządku?

...........................................................

- (...) Minho obwiniał Onew za to, że Jong trafił do szpitala. Nie mógł mu wybaczyć. Przez to znowu pokłócił się z Key. Tak jak na samym początku. Znowu nienawidzili się. Jinki stał się taki.. cichy. Nigdy nie widziałem go tak.. smutnego? To chyba nie jest odpowiednie określenie. Hyung był nieobecny. Zamyślony.. – Taemin spojrzał w sufit. ‘Pamiętam jak bardzo mi pomógł. A ja nie byłem w stanie nic zrobić dla niego.’. Westchnął i zaczął bandażować swoje dłonie. – Gdy Jjong wrócił do domu zrobiło się jeszcze gorzej. Pomiędzy nim a Jinki znowu wybuchła wojna. Rywalizacja o Kibum’a. Jonghyun nie poddawał się nawet, gdy Onew wyraźnie dał mu do zrozumienia, że to on jest z Kim’em i że nie zamierza z niego rezygnować.. – zaciął się. Ponownie zerknął na swoje odbicie w zwierciadle, a po chwili ciszy szepnął: ‘To Key go zabił.’.

............................................................

- Kocham cię! Rozumiesz to? Nigdy nie przestanę!!
- Jonghyun, proszę..
- Kibum wróć do mnie.
- Nie.
- Co ja ci zrobiłem? Było ci ze mną źle? – Key spojrzał z wyrzutem na Blinga. ‘Już raz to słyszałem’.
- Nie.
- To do cholery dlaczego nie chcesz ze mną być?!
- Bo cię nie kocham. – Jong cofnął się. Po policzkach spłynęły mu ukrywane dotąd łzy. – Nie kocham cię, słyszysz! Nigdy nie kochałem i nie pokocham! Dlaczego nie chcesz tego zrozumieć? Czy tak trudno to przyjąć do wiadomości?! Przestań już!! Jestem z Lee, kochamy się, nie próbuj więcej tego psuć!
- Kim.. ale..
- Najlepiej byłoby, gdyby ciebie w ogóle nie było!!! – wrzasnął Key. Otworzył z przerażeniem oczy i zakrył usta. Nie chciał tego powiedzieć. Nigdy tak nawet nie myślał. ‘Dlaczego to powiedziałem?’. Po twarzy dinozaura przebiegł grymas bólu. Jego oczy stały się najpierw zamglone, a zaraz później puste, bez wyrazu, jak oczy porcelanowej lalki. – Jong przepraszam, ja tak wcale nie...! – nie zdążył dokończyć zdania. Wokalista upadł na podłogę.


'A jego oczy były puste, bez wyrazu, jak oczy porcelanowej lalki.'

............................................................

Ramiona maknae drżały. Płakał.
- Lekarze powiedzieli, że pękło mu serce. – brązowe, zapłakane oczy spojrzały na niego z drugiego końca pokoju. – To jest przecież nie możliwe! Serce nie może tak po prostu.. – reszta zdania utonęła mu w szlochu.

Za oknem padał deszcz. Drzewa straciły prawie wszystkie swoje liście. Wiatr dmuchał wprawiając nagie gałęzie w grostekowy taniec. Ciemne chmury gromadziły się nad szarym miastem. Pojedyncze postacie, zgarbione, sunęły przez rozmazane ulice. Nad będącą nieopodal polaną, na której, po środku znajdowała się stara studnia, unosiły się kłęby pyłu. Robotnicy już wykopali betonowe pierścienie studni, teraz zajmowali się zasypywaniem pozostałej dziury. Ktoś chciał sprzeciwić się niszczeniu wiekowego podwórka, ale niespodziewanie wycofał swój wniosek. Teraz miał tam powstać nowy budynek.

- Taemin, myliłem się. Miłość, to najgorsze uczucie jakie istnieje. Nie odczuwamy tego, gdy ktoś nią nas obdarza, czujemy to dopiero, gdy jej zabraknie.



~ End ~

niedziela, 7 października 2012

ONE-SHOT ~ Dla mojego najlepszego przyjaciela




Na pogrzebie były tysiące osób. Przyjechali fani z całego świata. Czuwali całą noc.. przy zapalonych świecach.
- Wszystko będzie dobrze Onew. – Jonghyun chwycił ramię lidera. – On jest teraz na pewno szczęśliwy..
- Przestań. – Jinki wyrwał się z uścisku Blinga – Jego nie ma. Odszedł. Zostawił nas samych. Już wszystko skończone.
Po jego policzkach spłynęły dwie ogromne łzy. Wciąż nie mógł się pogodzić ze śmiercią przyjaciela.
- Lee, spokojnie. Mamy przecież siebie! Wytrzymamy to.. Razem.. – Key przytulił do siebie lidera. – Ciiii.. już dobrze..
- Nie jest ‘dobrze’. Nic nie jest w porządku. Nie ma już SHINee. Bez niego.. – szepnął wtulając się w czarną koszulę rapera.
- Przepraszam najmocniej, że przeszkadzam w takiej chwili, ale.. mam coś przekazać. – do grupy podszedł bardzo niski i szczupły na oko 40-letni pan. – Mam list dla pana Lee Taemin.
Wszyscy spojrzeli na milczącego dotąd chłopaka. Drżącymi dłońmi odebrał zaklejoną kopertę.
- Myślę, że będzie dobrze jeśli panowie zostawią teraz pana Lee samego. - Powiedział kłaniając się i odszedł szybko znikając w tłumie. Minnie wbiegł do budynku wytwórni. Poszedł prosto do sali treningowej, zatrzasnął drzwi i rozerwał cienki papier.

‘To jego pismo..’

06.10.2012r.
Lee.

Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie przyjacielu? Gdyby nie moja mama, pewnie nigdy byśmy się nie spotkali. Zapytałeś się mnie czy lubię grać w Simsy. Hah.. nawet teraz jak sobie to przypomnę to chce mi się śmiać. Rozmawialiśmy tylko przez chwilę, ale gdy wracałem do domu byłem szczęśliwy. Po prostu wesoły bez powodu. A pamiętasz kolejne spotkania? Raz poszliśmy do lasu. Byłeś nowy w okolicy i nie znałeś za dobrze terenu, pokazywałem Ci więc moje ukochane ścieżki. Robiliśmy sobie zdjęcia. Dawno się tak nie śmiałem. Sprawiłeś, że znowu zacząłem żyć.. Pamiętam, że to był koniec lata; w lesie już były grzyby..

Pierwszy raz w życiu spotkałem osobę, z którą tak się dogadywałem. Mieliśmy takie same pasje i upodobania. Byliśmy nierozłączni; wszystko robiliśmy razem. Pamiętasz naszą pierwszą prawdziwą kłótnię? Byłem na Ciebie wściekły. Wmówiłeś sobie, że zakochałem się w tej samej dziewczynie co Ty. Do dziś nie wiem, dlaczego tak myślałeś.. Bardzo mi Ciebie wtedy brakowało, ale byłem zbyt dumny, żeby się do tego przyznać. Na szczęście zmuszono nas do rozmowy.. pierwszy raz byłem z kimś tak szczery. Wydaje mi się, że jak wcześniej byliśmy przyjaciółmi, tak po tej rozmowie staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi. Wiele rzeczy Ci zawdzięczam, chciałem w tym miejscu podziękować ci za to. Dzięki Tobie odkryłem muzykę na nowo. Wskazałeś mi nowe ścieżki, którymi mogę iść. Zmieniłem się.. Niestety później wszystko zaczęło się psuć. Mieliśmy dla siebie coraz mniej czasu. Ciągła praca, nauka, treningi.. wszystko sprzysięgło się przeciwko nam. Byłem samotny... ale musisz wiedzieć, że wbrew Twoim mniemaniom nigdy w życiu cię nie zdradziłem. Później myślałem, że wszystko wraca do normy.. myliłem się. Coś było już nie tak. Nie poznawałem Ciebie. Nie było mnie, gdy potrzebowałeś pomocy. Przepraszam. Ciągle mam wyrzuty sumienia. Ogromne. Nitki, którymi byliśmy ze sobą powiązani zaczęły pękać. Później było tylko gorzej. Poznaliśmy wspaniałe osoby – jedną z nich obdarzyłeś uczuciem. Zostałem w cieniu. Zawsze byłem po Twojej stronie, ale przestałeś mnie widzieć. Wtedy wyłamałem się. Rola tła nie odpowiada mi. Stałeś się kolejną osobą, która mnie rzuciła dla kogoś innego.. jedyny, pierwszy i prawdziwy przyjaciel – czy naprawdę nim byłeś? Kochałem Cię. I dalej kocham. Ale moje serce pęka, gdy widzę Cię z innym. Jestem zaborczy? Zazdrosny? Oj tak. Taki już jestem, nie zmienię się. Nie mogę po prostu patrzeć jak wymazujesz mnie ze swojego życia. Bardzo potrzebowałem pomocy; nie miałem się jednak do kogo zwrócić. Odciąłem się od Ciebie, ale to nie działa. Pewnie przesadzam... te odczucia żyją we mnie. Wypalają wszystko i wypełniają ciało po brzegi. Jeśli to czytasz to prawdopodobnie nie ma mnie już na tym świecie. Wiedz, że od kiedy Ciebie tylko poznałem z całego serca pragnąłem, żebyś był szczęśliwy. Bądź więc szczęśliwy!! Nawet jeśli to nie ja mam być Twoim szczęściem. Nawet jeśli mnie to boli! Nawet jeśli mnie to zabija!! Nawet jeśli swoje szczęście znalazłeś u niego.. musisz być szczęśliwy!! Przepraszam Cię za to; nie mam wyboru - muszę odpocząć.. zamknąć oczy i nigdy już ich nie otwierać. Już sam nie wiem co mam o tym myśleć. Nienawidzę Cię za to, że mnie zostawiłeś, ale jestem pewien, że gdybyś tylko przypomniał sobie o starym przyjacielu, otworzyłbym z wdzięcznością swoje ramiona dla Ciebie. Jestem na siebie zły za to. Nie chcę już dłużej być. Istnienie przestało się dla mnie liczyć.

Wszystko co należało do mnie od teraz jest tylko Twoje. Zrób z tym co chcesz.. Myśl o mnie dobrze i nie zapomnij nigdy o swoim starym przyjacielu.


Będę czekać na Ciebie po drugiej stronie.



Choi

niedziela, 30 września 2012

10. Wyciągnął rękę na zgodę.



- Jong, mógłbyś przyciszyć TV? – w drzwiach pokoju Bling'a stanął zirytowany Onew.
- Co?
- Mógłbyś przyciszyć?!
- Co?!
- MÓGŁBYŚ. DO JASNEJ CHOLERY. PRZYCISZYĆ?!
- No już, już... nie denerwuj się..
- Jest środek nocy. Zapomniałeś, że nie mieszkasz sam?
- Ja zapomniałem? JA zapomniałem?! A kto się ruchał jeszcze przed chwilą i nie dawał mi spać?!
- Co? – Jinki spojrzał z politowaniem na Jonga – nie wiem kto ci się ‘ruchał’, w każdym bądź razie nie ja, a to JA jestem w tym momencie poszkodowany. Idź już spać, bo chyba zmęczenie zaćmiło ci mózg.
Drzwi zamknęły się cicho. ‘Ejej. Jak nie oni... to kto?’ przeglądał w myślach listę mieszkańców kamienicy. W jednej chwili zerwał się i dosłownie rzucił na drzwi, otworzył je z rozmachem i z impetem wpadł w ramiona stojącego za nimi Minho. Ten, wepchnął Blinga z powrotem i zapalił główne światło.
- Ała! – dinozaur zasłonił oczy – zwariowałeś?!
- Musimy pogadać. - Chwycił Blinga za ramiona i usadowił na łóżku. Wokalista patrzył zdziwiony na poczynania bruneta. – A teraz słuchaj mnie. Nie przerywaj, daj skończyć. Zawsze ciebie słuchałem.. teraz ty musisz zrobić to samo dla mnie. – wziął głęboki oddech. – Nie kochasz mnie. Sam to powiedziałeś. Ja natomiast zdałem sobie sprawę z tego, że już nie darzę ciebie takim uczuciem jak kiedyś.. – zawiesił się na chwile. Opanował drżenie rąk, odchrząknął i spojrzał na Jonghyuna. Ten przyglądał mu się z półuśmiechem na twarzy.
- Minho. Spokojnie. – wstał, podszedł do przyjaciela i uściskał go serdecznie. – Nie wymagam tego, żebyś był ze mną. Nie po tym co ci powiedziałem.
Choi zamarł z głupkowatym wyrazem twarzy. Dinozaur zaśmiał się.
- Hej. Jesteśmy przyjaciółmi od dawna. Nie chcę się kłócić. Chcę móc normalnie z tobą rozmawiać. – wyciągnął rękę na zgodę. Raper chwycił ją. Wciąż przypatrywał się Jjongowi, nie wierząc w taki obrót sprawy. Spodziewał się wszystkiego - poza tym.
- Ja.. nie wiem co powiedzieć.. – wymamrotał – nie myślałem, że to tak się potoczy..
- Choi..
- Tak?
- Mogę mieć do ciebie prośbę?
- Mów. Zrobię wszystko.
- Chcę tylko żebyś mi pomógł. Wysłuchał. Nigdy nikomu o tym nie mówiłem, czuję jednak, że dłużej sam na sam z tą całą sytuacją nie wytrzymam. – mówiąc to zgasił światło i usiadł naprzeciwko bruneta.
- Jestem do twojej dyspozycji kiedy tylko chcesz – wiesz o tym doskonale. Mów.

‘Był raz sobie zakochany chłopiec...’

................................

Taemin położył się do łóżka Minho. ‘Od teraz należę do niego, a on do mnie.’ pomyślał i wyszczerzył się do siebie. Miał ochotę skakać z radości, w końcu od teraz mógł się zachowywać jak baba. Martwił się o starszego kolegę.
- Jonghyun Hyung może być zły na Minho Oppa.. – wymamrotał i zaczerwienił się. ‘Minho-Oppa.. to tak dziwnie brzmi.. Coś długo nie wraca..’ zmarszczył brwi i skulił się na posłaniu. Zmęczenie sprawiło, że w mgnieniu oka zasnął.

................................


W życiu SHINee rozpoczęło się prawdziwe tak zwane ‘piekło’. Od rana do późnej nocy na nogach. Ciągłe długotrwałe ćwiczenia, treningi, do tego dochodziły jeszcze wywiady i sesje zdjęciowe do magazynów, a także spotkania z fanami. Wszyscy odetchnęli z ulgą, gdy trasa koncertowa się rozpoczęła. Coraz częściej dochodziło do sytuacji, w których chłopacy się poniżali lub ostro kłócili – a wszystko to spowodowane było stresem i przemęczeniem. Najczęściej darli koty Jonghyun z Onew. Grupa nigdy wcześniej nie widziała tego oblicza lidera – zawziętego i bezlitosnego, jakim stawał się dla młodszego wokalisty. Zespół podzielił się na dwie podgrupy: Onew + Key oraz Jonghyun + Minho i Taemin. Ten ostatni praktycznie nie brał udziału w dyskusjach. Nie rozumiał dlaczego pomiędzy liderem, a Blingiem wybuchł konflikt i nie chciał w nim uczestniczyć. Starał się tylko być jak najbliżej swojego Oppa. Nieprzyjemna atmosfera utrzymywała się przez całą trasę koncertową. Wszyscy mieli już dość tej wojny, jedynie ‘przywódcy’ wciąż walczyli na froncie. Który z nich jest lepszy, przystojniejszy, lepiej śpiewa, jest mądrzejszy, ma większe umiejętności, ma więcej fanek.. każdy powód był dobry.
- Musimy coś zrobić. Tak nie da się żyć na dłuższą metę. – powiedział Kibum do Tae i Minho podczas ucieczki z ‘pola bitwy’ jakim stał się hotelowy korytarz.
- Też mam już dość. Ale co możemy zrobić? Oni nigdy nas nie słuchają. – szepnął brunet.
- Opracujmy jakiś plan. COKOLWIEK. Choi ja zwariuję przez nich. – rzucił Key i pociągnął za sobą chłopaków do jednej z pustych sal.
- Może na początek powiedzcie mi o co chodzi? – wtrącił się maknae. Raperzy spojrzeli po sobie.
- Kim, może ty zacznij....
Im dłużej słuchał, tym bardziej nie mógł uwierzyć, że to co mówi Diva jest prawdą. Później przyszła kolej na streszczoną wersję tej samej historii, tylko że z perspektywy Minho i Jong.
- Głupio mi. O niczym nie wiedziałem.. – szepnął.
- Nie martw się Minnie. Ja dowiedziałem się dopiero niedawno.
- Dobra, nie chcę wam przeszkadzać, ale mamy tu poważny problem. Rozpada nam się zespół. Nie wierzę, że będą to tolerować w wytwórni.
Zamilkli. Tae miał wrażenie, że wszystkie dobre pomysły nagle uciekły, pozostawiając w jego głowie tylko te głupie lub niewykonalne.
- To nie będzie proste – mruknął pod nosem i opadł ciężko na fotel.



sobota, 29 września 2012

9. Przestałem kontrolować swoje ciało.





Lee

Chwycił mnie i przysunął do siebie; początkowo byłem w ciężkim szoku – nie wiedziałem o co mu chodzi. Bałem się, że będzie chciał mnie okrzyczeć, zbesztać za to co wtedy się stało.. ale on.. pocałował mnie. Jego rozgrzane wargi spoczęły na moich – drżących z przejęcia ustach. Serce we mnie zamarło. Poczułem jak rozchyla mi buzię i wkłada język. Przejechał nim po moim języku. Przeszły mnie dreszcze. Był taki słodki.. kusząco smaczny. Poddałem mu się bez jakichkolwiek oporów. Nie wierzyłem, że dzieje się to naprawdę. Wszystko było dwa razy wyraźniejsze i bardziej kontrastowe. Jestem w niebie? Jego ręce zostawiały palące ślady na moim ciele tak, że wkrótce cała skóra płonęła. Rozebrał mnie. Robił to powoli i delikatnie.. jakby z namaszczeniem.. drażnił się ze mną. Wiedział, że bardzo tego chcę. Leżałem bezbronny, czekając aż w końcu dostanę to czego pragnę... doprowadzał mnie tym do szału. Jego palce zjechały, wraz z moimi spodniami w dół. Było mi okropnie gorąco. Otarł się o mnie. Nie zdążyłem pohamować jęku. Miałem wrażenie, że słyszę jego chichot. A może to tylko moja chora wyobraźnia? Zerwał z siebie ubranie i położył się na mnie.. znowu mnie dotknął. Tym razem byłem na to przygotowany. Wstrzymałem powietrze... to co robił było takie przyjemne... Już dawno byłem gotowy, on jednak przedłużał swoje ‘tortury’ w nieskończoność. Owładnęło mną pożądanie. Płomienie lizały moje ciało. Miałem ochotę wrzasnąć na niego... nie zdążyłem. Zabolało. Jak w łazience.. może trochę mniej. Ale chciałem tego bólu - wiedziałem, że sprawia mu to przyjemność... pragnąłem jego szczęścia. Pisnąłem, choć obiecałem sobie, że wytrzymam. Dlaczego on musi być taki duży? Czułem go. Zaparłem się o ścianę, Choi poruszał się coraz szybciej. Rozrywający ból gdzieś zniknął, przestałem kontrolować swoje ciało – jęczałem z rozkoszą, gdy wsuwał się we mnie. Dyszeliśmy. Chciałem, żeby wiedział.. żeby wiedział o wszystkich moich uczuciach, o tym, że go kocham, że pożądam go, że nie wyobrażam sobie życia bez niego... ale nie byłem wstanie się odezwać. Moje myśli skupiały się na jednej rzeczy – przyjemności. Powoli rozchodziła się po moim ciele. Zdawałem sobie sprawę z tego, że długo w takim stanie nie wytrzymam. Ruchy Minho były coraz głębsze i silniejsze. Krzyknąłem. Poczułem jak rozlewa się we mnie ciepły płyn.. moja sperma znalazła się na naszych ciałach. Upadł na mnie. Drżał tak samo jak ja. Wyszedł ze mnie. Poczułem błogość.. spełnienie? Tak, to dobre słowo. Byłem zmęczony, przysunąłem się do Choi i wtuliłem w jego falujący tors. Pogłaskał mnie po twarzy.

Choi

Chwyciłem go i przysunąłem do siebie; był przerażony, jednak nie przejmowałem się tym. Pochyliłem się nad nim i pocałowałem go. Na początku delikatnie, później – coraz brutalniej. Mój język tańczył dookoła języka Minnie. Czułem jak drży. Byłem podniecony, z sekundy na sekundę wciąż bardziej pożądałem Taemina. Nie protestował, gdy włożyłem mu ręce pod koszulkę. Był gorący.. jego skóra napięta, a sutki stwardniałe. Instynkt wziął nade mną górę. Powoli zdjąłem z niego ubranie. Widziałem jak niecierpliwi się. Postanowiłem trochę pobawić się z nim. Otarłem się o niego lekko. Jęknął. Zadziałało to na mnie. Chciałem go posiąść. Zsunąłem z niebie ciuchy i przylgnąłem do niego. Przez chwilę pieściłem śliczne ciało Taemina.. wszedłem w niego. Tego jak się wtedy czułem nie można opisać słowami. Nie chciałem mu sprawiać bólu, nie mogłem jednak opanować się i przestać. Nie byłem w stanie trzeźwo myśleć. Tae znów zaczął jęczeć... muzyka dla moich uszu. Cieszyłem się. Jak dziecko, które dostało lizaka. Cieszyłem się, że posiadłem i uszczęśliwiłem Minnie. Dyszeliśmy głośno. Przyjemność rozchodziła się po wszystkich zakamarkach mojego ciała. Doszliśmy razem. Nie miałem siły utrzymać się dłużej na rękach – upadłem na Lee i ciężko przetoczyłem się na bok. Zaraz znalazł się przy mnie. Wtulił głowę w moją klatkę piersiową. Pogłaskałem go po głowie.

- Śpij Minnie. Śpij spokojnie...


...........................................................................................................


- Czy to jest fair, że tak wykorzystuję Minho? – szepnął do siebie Jong. ‘Głupi jesteś. Teraz ci się na wyrzuty sumienia zebrało? Ciebie nikt nie żałuje. Zawsze jesteś tym najgorszym, najbrutalniejszym, naj..’ zza ściany rozległ się krzyk.
- Ja pierdolę, pięknie, jeszcze się docierają. Onew i.. mój Kim..
Chwycił pilot i ustawił odbiornik na cały regulator.
- Nie będę już nigdy więcej przez ciebie płakał Bum. To nie jest w moim stylu.



piątek, 28 września 2012

8. Nigdzie teraz nie pójdziesz.



Oderwali się od siebie. Kibum spojrzał zadziornie na młodszego kolegę.
- Co to było?! – wydyszał Minho i złapał się za zaczerwienione usta. Jego oczy dwukrotnie powiększyły swoją objętość. Kim przekrzywił głowę, a prawy kącik warg wykrzywił w pogardliwym uśmiechu (innymi słowy zrobił minę jak Hwang Tae Kyung w You’re Beautiful xD).
- Mam już dość. Siedzimy tutaj całą noc.. stópki mi zmarzły! – powiedziała z wyrzutem Diva i przestąpiła z nogi na nogę. – Teraz powinieneś już wiedzieć: przez kogo przerwałeś pocałunek? A teraz, sądząc po twojej minie, ze względu na kogo masz wyrzuty sumienia? Przez Minnie czy przez Jonghyun? O kim pomyślałeś wtedy? – palnął zirytowany raper. Choi zamrugał zdziwiony. Czegoś takiego nie spodziewał się po Bumie.
- Pomyślałem wtedy.. – powtórzył głupio i z westchnieniem opuścił ramiona. – Chodźmy szybko do domu. – pociągnął Key za rękę i szybkim krokiem podążył w kierunku kamienicy.

‘Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun,

Taemin, Jonghyun ..’

nie zauważył, że dotarli na miejsce i dopiero, gdy dostał kopniaka od Kibum’a potrząsnął wilgotnymi włosami i z ociąganiem wszedł do ciepłego przedpokoju. Pobiegł na palcach do łazienki, wziął szybki prysznic i przemknął niepostrzeżenie do swojego pokoju. Rzucił ciuchy na sofę i zamarł, spoglądając bowiem na łóżko spostrzegł małego człowieka śpiącego w pozycji embrionalnej na jego pościeli. Rozczochrana główka chwiejnie uniosła się i nieprzytomnie spojrzała na zdumionego właściciela pokoju.
- Minho...? Martwiłem się... – Tae opadł na poduszki i na powrót zapadł w sen. Choi uśmiechnął się i nakrył przyjaciela kołdrą.
- Słodki jesteś Minnie. Nawet jeśli tego nie chcesz i starasz się, by tak o tobie nie mówiono. Ty.. po prostu taki jesteś.. – odgarnął włosy z czoła maknae i przyjrzał się jego twarzy. Spuchnięte oczy, zaschnięte ślady łez.
- Znowu płakałeś? Nie rób tego.. nie lubię jak płaczesz. – szepnął i po cichu wyszedł z pomieszczenia. Powędrował do salonu i rzucił się na skórzaną kanapę. Zasnął.

................................

Przejechał dłonią po jego szyi. Wiedział jaki daje to efekt, nie przestawał więc wciąż przemieszczać opuszki palców wzdłuż rozgrzanej skóry. Kibum leniwie odchylił głowę w tył.
- Jonghyun.. – zamruczał i chwycił Blinga za włosy. Brutalnie przyciągnął go do siebie i przyssał do jego ust. Jong’owi przeszły po plecach ciarki. Nie ważne ile razy będą powtarzać ten sam schemat – nigdy mu się to nie znudzi. Spojrzał z czułością na kocie oczy ukochanego. ‘Mój..’ przeszło mu przez głowę, nim Bum zaczął z nim robić rzeczy, o których nikt nie powinien się nigdy dowiedzieć.
 Meev

Otworzył oczy. Łzy same płynęły po jego policzkach i nie starał się nawet ich hamować.
- Kim.. – załkał. – Było ci ze mną źle..? – schował twarz w poduszki. ‘Gdzie jest Minho? Powinien tu być!’. Wypełznął z łóżka, usiadł w fotelu i włączył TV. Przełączył na kanał muzyczny. ‘Weekend z japońskim rock’iem’ głosił napis na dole ekranu. Przyciszył i przyglądał się pomalowanym twarzom muzyków. ‘Gdzie jest Choi. Dlaczego nie jest tu jak go potrzebuję? Muszę się czymś zacząć, muszę przestać myśleć..’ przymknął oczy, jednak natychmiast tego pożałował. Ta uśmiechnięta twarz. Najukochańsza. Najpiękniejsza. Najdelikatniejsza. Najsłodsza. Najbardziej dzika. Najbardziej nieuchwytna. Już dawno temu posklejał pęknięte serce, jednak ono wciąż dawało o sobie znać. Brakowało mu najważniejszej części. Brakowało Kibuma.

...................................

- Onew? Śpisz? – raper szturchnął swojego chłopaka w tors. Zamknięte oczy powoli uchyliły się i nieprzytomnie przyjrzały twarzy intruza.
- Bumek? Gdzie byłeś? – ziewnął lider. – Chodź do łóżka, zimno jest.. – przeciągnął się jak kot i odchylił kołdrę. Key wtulił się w Onew.
- Wiesz dlaczego z tobą jestem? – szepnął cicho zamykając powieki.
- Dlaczego?
- Bo zawsze mnie wysłuchujesz i starasz się zrozumieć. Za każdym razem mogę na ciebie liczyć. Nie ważne o co chodzi, czy jest dzień czy noc – wiem, że pomożesz mi. Dziękuję ci..

Jinki otworzył usta i skierował wzrok na trzymanego w ramionach przyjaciela. Pogłaskał go po głowie, jednak ani słowem się nie odezwał. ‘ A więc to koniec? Wiedziałem, że prędzej czy później to nadejdzie.. znów myślisz o Jonghyun, prawda kochany? Na pewno. Inaczej nie mówiłbyś takich rzeczy... Wiem, że wybierzesz jego. Zawsze wiedziałem..’ zaszkliły mu się oczy. Przełknął narastającą w gardle gulę i zacisnął ramiona na ciele Divy. >> Wytrzyma to. Jak zawsze poradzi sobie ze swoimi problemami i będzie oparciem dla najbliższych... <<
- Kocham cię – szepnął nad uchem śpiącego. – Dobranoc...

..................................


Taemin wybudził się z koszmaru. Trząsł się cały i łapczywie chwytał powietrze w płuca. 'Duszę się' pomyślał i niezgrabnie zszedł z łóżka. 'Minho powinien już być. Dlaczego go tutaj nie ma. Dlaczego zasnąłem?! Muszę iść go szukać!' Wbiegł do salonu, potknął się i upadł na zimną podłogę.

- Co do..? - podniósł się z trudem i spojrzał na tobołek, o który się przewrócił. Zawiniątko poruszyło się i jęknęło głucho.
- Tae niezdaro..
- Choi! - Minnie rzucił się na bruneta. - Gdzieś ty był?! - nim zdążył pomyśleć, w przypływie emocji pocałował rapera. Czuł ogromną ulgę, że nic mu się nie stało. Opamiętał się szybko i odsunął od Minho, przepraszając za swoje zachowanie. Coś przytrzymało go jednak i szarpnęło, tak że tancerz znalazł się z powrotem w ramionach starszego kolegi.
- Nigdzie teraz nie pójdziesz. - szepnął, oplatając rękoma plecy maknae.

...................................cdn

niedziela, 23 września 2012

7,5. Zakochany chłopiec.


X

‘Czy żałuję? Co to za pytanie? Przecież... na pewno.. cholera. Nie wiem? Nie ma sensu na siłę udowadniać sobie czegokolwiek. Muszę wiedzieć co tak naprawdę czuję.’ Minho prowadząc wewnętrzny monolog, nie zauważył, że postać którą dostrzegł, cicho stąpając po mokrym piasku znalazła się tuż koło niego.
- Odpowiedź brzmi ‘nie’, prawda? – Minho wzdrygnął się i spojrzał na twarz intruza. Rozpoznał w niej znajome rysy.
- Key?! Co ty tu robisz?! Skąd wiesz..?!
- Spokojnie, nikt się nie dowie. Słyszałem was.
- Kur..
- Powiedziałem – spokojnie. Nie wydam was. – Minho zawiesił głowę. Ogromna masa myśli skłębiła się w jego czaszce, nie pozwalając na racjonalne myślenie. Jego dłonie nerwowo skubały mech, którym porośnięta była studnia.
- Nie wiem co mam robić. – szepnął przerażony Choi. – Przerasta mnie to. Nie rozumiem swoich uczuć.
- Może zacznij od początku? Tak zawsze jest najlepiej.
- Chcesz tego słuchać..?
- Mam bardzo dużo czasu.. – Kibum poklepał przyjaciela po ramieniu. – Zaczynaj.

> Był raz sobie zakochany chłopiec. Jedyny jego problemem stanowiła nieśmiałość - bał się wyznać swoją ekscytację, bo osobą, którą obdarzył niewinnym uczuciem był jego przyjaciel. Dusił więc w sobie zauroczenie przez długi czas, starając się wrócić do codzienności i zapomnieć o niechcianej miłości. Znalazł nową przyjaźń, inną, bliższą, a zarazem.. dalszą? Spędzali ze sobą całe dnie, dogadywali się we wszystkim, mieli podobne upodobania.. kochał go jak młodszego braciszka.. jednak myślami wciąż był przy Jonghyun’ie. Jako, że on i Minnie mówili sobie wszystko, Taemin dowiedział się również o tym co działo się w serduszku Choi’ego. Postanowił, że powie mu (Blingowi) co do niego czuje. Zrobił to i stał się najszczęśliwszą osobą na świecie. Bling uległ mu; stali się parą. Minuś żył jak we śnie. Jednak bajka nie trwała długo – niebawem oblał go kubeł zimnej wody. Jego miłość, wciąż była nieodwzajemniona. Wtedy właśnie, na scenę wkroczył dziarskim krokiem Taemin. Choi miał wrażenie, że po raz pierwszy ‘naprawdę’ uprawia sex. To było tak inne od tego co przeżywał z Dinozaurem. Pełne kontrastów, gdzieś poza rutyną.. nowe.. niesamowite. Pragnął tego i nie miał wyrzutów sumienia. Niestety wszystko ma swój kres. Wyszedł z domu, choć wszystko w nim krzyczało ‘WRÓĆ TAM, WRÓĆ DO TAE!’.

A co z Jonghyun’em?

Przecież kochasz go. Przecież to na nim ci zależy. Przecież... to jego pragniesz... <

...............................................

Taemin i Onew siedzieli w salonie nad stertą przeróżnych pism i dokumentów.
- Nie długo nacieszyliśmy się odpoczynkiem – westchnął zrezygnowany lider i zaczął przebierać w niebezpieczne chwiejącej się wieży. Maknae przytaknął i skierował wzrok na przestrzeń za oknem. – Minnie? Coś taki cichy dziś?
- Co? A to nic takiego. Zmęczony jestem po prostu... – speszył się Tae. Dla niepoznaki zabrał się za przeglądanie kart, jednej z umów. – Występ, występ, kolejny występ.. Onew, my będziemy mieli kiedy spać? – zapytał się z przerażeniem patrząc na grafik wiszący nad sofą. Był po brzegi zapełniony dziwnymi oznaczeniami.
- Mamy czas przeznaczony na sen, ale to tylko minimum – 8h. Będzie ciężko..


sobota, 22 września 2012

7. Zamknij się.



- Kocham Cię.

Pocałunek. Długi, czuły pocałunek. Tak to się zaczęło. Najwspanialsze tygodnie w życiu Jonghyun’a. W końcu znalazł swoje miejsce, miał to czego pragnął – ukochaną osobę u swojego boku. Był tak szczęśliwy jak nigdy..

Oczy – brązowe. Patrzyły na niego przenikliwie.
Usta – blade.. prawie białe. Zawsze z tym nieodgadnionym półuśmiechem.
Włosy – idealnie ułożone. Uwielbiał się nimi bawić.
Ręce – szczupłe. Pamiętał jak oplatały go w nocy.
Dłonie – mlecznobiałe. Gładziły jego twarz, gdy był smutny.

Jednak coś się stało. Nie wiedział co. Po prostu nagle wszystko prysło, zmieniło się w nieuchwytny dym, który rozpłynął się, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu.

A teraz? Nie ma już nic.
Nawet wspomnień.
Są zbyt bolesne.


- Nie możemy być ze sobą dłużej. – Bling miał wrażenie, że znalazł się w jednym ze swoich koszmarów. Serce przyspieszyło mu tętna, jego potężne ramiona delikatnie dygotały, a sam Dinozaur – jakby skurczył się w sobie.
- Dlaczego? – zdołał wydusić. Spojrzał na swoje pierwsze, jedyne i najprawdziwsze uosobienie miłości, jednak ON wbił wzrok w swoje stopy. Nie miał odwagi patrzeć w oczy Jonga. – Dlaczego? – wokalista powtórzył pytanie. Głos mu się załamał, a oczy mimowolnie zaszkliły od łez. ‘Błagam cię, niech to będzie żart. Nie zostawiaj mnie. Błagam!’ podszedł powoli do przyjaciela i przytulił go mocno do siebie.
- Źle ci ze mną? – szepnął. – Zraniłem cię? Przepraszam. Nie zostawiaj mnie. Powiedz, że to nie prawda.. – zaskomlał. Czuł jak odpychają go ramiona, które tak kochał całować.
- Przepraszam.. ale.. to koniec Kim..
Widział jak znika w budynku. Chciał za nim biec, chciał...

Łzy skapywały mu z brody na koszulkę.
Wtedy zaczęło padać.

..................................



Minnie obudził się wypoczęty jak nigdy. Wstał, zaścielił łóżko lidera i zszedł na dół do kuchni. Przygotował szybko śniadanie, zjadł swoją część i poszedł wziąć krótki prysznic. Rozebrał się i już miał wchodzić do kabiny, gdy zauważył w niej śpiącego Minho. Leżał nago, mając pod głową jedynie ręcznik. Maknae zapiekły policzki. ‘Nie przywidziało mi się. Naprawdę spory jest ten jego..’ *w tym momencie Tae walnął się w czoło, tak, że pozostał na nim czerwony odcisk dłoni* ‘kretynie, twój kolega leży nago pod prysznicem, przecież coś mu się mogło stać!’. Choi głośno chrapnął, a Lee podskoczył ze strachu.
- No i mam pewność, że nic mu nie jest.. – mruknął do siebie. Ukucnął koło przyjaciela. ‘Nawet nie wyobrażasz sobie co chciałbym teraz ci zrobić kochany’ pomyślał odgarniając włosy rapera.
- Chcę cię. – stwierdził i pod wpływem impulsu wpił się w usta bruneta. Zaspany Minho, nie bardzo wiedząc co się dzieje, machinalnie oddał pocałunek. Tae wlazł na rapera i nie przerywając coraz bardziej namiętnego ‘buziaka’, zaczął jeździć dłońmi <tu i ówdzie> po ciele Choi’ego. Brunet nie otwierał oczu ‘co się dzieje?’ zapytał się jego mózg, <jednak przestał się tym za bardzo interesować, gdy poczuł jak..>
- Aaaaaaaah! – jęknął i momentalnie usiadł. – Co..? – miał przed oczyma falującą klatkę piersiową Tae. Maknae siedział okrakiem, miał pomiędzy nogami biodra Choi’ego i jego sterczące przyrodzenie. -  Minnie.. ? Minnie?!
- Zamknij się.

...........................................

Wybiegł z domu w objęcia zimnego, wieczornego powietrza. Minął kilka sklepów, przebiegł przez skrzyżowanie, wspiął się po stromych, kamiennych schodach, aż w końcu dotarł na ciemny placyk, pośrodku którego stała stara, nie używana studnia. Zawsze tu przychodził, gdy coś go męczyło. Usiadł na wilgotnym murku i przechylił się w stronę czarnego wnętrza dziury. ‘Czy to wszystko działo się naprawdę?’ zacisnął pięści.
- Zdradziłem Jonghyun’a. – szepnął do siebie.
- A żałujesz tego? – rozległ się cichy głos. Przerażony Minho obrócił się. Na drugim końcu placu, w mroku, dostrzegł opartą o ścianę postać.

...........................................

To co teraz piszę, zaraz ulegnie zniszczeniu. Nie mam z kim porozmawiać o tym, a muszę się jakoś wyżyć, komuś o tym powiedzieć. Nie mam pojęcia co mną kierowało, nie znajduję jakiegokolwiek wytłumaczenia dla swojego zachowania. To było cudowne. Nie do opisania. Tak bardzo się boję, cieszę, KURWA... wszystko naraz. Taki delikatny, jednocześnie władczy i stanowczy. Wciąż czuję dotyk jego dłoni, smak tych malinowych ust.... drżą mi ręce. Jest silny. Bardzo silny. I dobry. Wiedział co robić. Wszystko mnie teraz boli.. chcę tego jeszcze raz. Chcę codziennie to czuć, przeżywać.. chcę go kochać i być przez niego kochanym. Boję się. Cholernie się boję. Wciąż nie mogę uwierzyć, że to wydarzyło się naprawdę. Zrobiłem to.

Kocham go.

Czuję tyle rzeczy naraz. Nie wiem nawet jak to opisać.
Gorąco mi i zimno na przemian.

Dotknij mojego policzka raz jeszcze.
Masz takie gładkie dłonie..

Kocham Cię.

~Taemin


Zgnieciona kartka wylądowała pod łóżkiem.

- Płaczesz czy śmiejesz się Minnie, bo teraz naprawdę już nie wiem.
- Zamknij się w końcu. Czy nie kazałem ci się więcej do mnie nie odzywać?
- I owszem. Ale to takie zabawne. Walczysz ze mną.. właściwie ze sobą...
- Kurwa, zamknij w końcu ten ryj!
- No już, już... cichutko. Zaśpiewam ci kołysankę.. śpij..


piątek, 21 września 2012

6. Wiem kogo kocha.

 Here

Słońce zachodziło za horyzont, a im bardziej chowało się za jego krawędzią, tym większe i czerwieńsze się wydawało. Niebo przybrało różowo-fioletową barwę, podobnie jak większość puszystych chmur dookoła gorejącego punktu.

Pośrodku samotnego pagórka siedziały na ławce dwie osoby. Przyglądały się w ciszy niezwykłemu widokowi. Dookoła było pusto, liście na drzewach kołysały się pod wpływem delikatnych podmuchów wiatru. Gdzieś w zaroślach cicho śpiewały ptaki.

Po drugiej stronie nieba gościła już noc; zza wieżowców błyszczał nieśmiało blady księżyc. Piął się wciąż w górę, jak gdyby chciał dogonić gorące oblicze gwiazdy.

Zupełnie jak kochanek stęskniony za swoją drugą połówką.

- Widzisz tą gwiazdkę? – zapytał wyższy z chłopaków.
- Którą?
- Tą najjaśniejszą. Tuż nad nami..
- Hmm.. już widzę.
- Od teraz będzie nasza. Tylko nasza.. dobrze Minnie? - maknae spojrzał zdziwiony na przyjaciela. Na usta wpełzł mu szeroki uśmiech.
- Dobrze Choi.
Położył głowę na ramieniu rapera. Zamknął powoli oczy i nabrał głęboko powietrza wdychając zapach koszuli bruneta.

- Od teraz to będzie tylko nasza gwiazdka.. – wyszeptał i otworzył powieki. Zobaczył nad sobą zmartwione spojrzenie Kibum’a.
- Gwiazdka? – zapytał ze zmarszczonymi brwiami. Maknae spłonął rumieńcem.
- Co ty tu robisz? Gdzie ja w ogóle jestem? I dlaczego.. AŁA! – sapnął i opadł na poduszki. – Co się dzieje? – zapytał przerażony.
- Już nie pamiętasz?
Taemin usilnie próbował cokolwiek sobie przypomnieć, przeszkadzał mu w tym jednak potworny ból głowy, który znienacka eksplodował w jego czaszce. Chwycił się za czoło.
- Pomocy – wychrypiał.
- Schlałeś się i wylądowałeś nago pod moimi drzwiami. Potem pobrudziłeś mi fotel krwią, bo pomijając fakt, że rzygałeś jak nienormalny to miałeś pocięte całe przedramiona. Poza tym trwałeś w przekonaniu, że nikt nie może się o tym dowiedzieć. Zabandażowaliśmy ci ręce, jakoś w międzyczasie odpłynąłeś.. pojechaliśmy do szpitala, tam doprowadzili cię do względnego ładu. Gdyby nie Jinki, lekarze wezwaliby policję. Udało nam się wybłagać, żeby zwolnili cię do domu.. no i Onew zdecydował, że jak na razie nie powiemy o czymkolwiek reszcie.
- Musimy za to wiedzieć co dokładnie się stało. I dlaczego. – odezwał się, wcześniej niezauważony przez Tae lider.
Tancerz próbował poukładać wszystko w głowie, jednak miał wrażenie, że jego mózg stara się wydostać na zewnątrz, na wszystkie możliwe sposoby. Jinki podsunął mu pod nos jakiś napój. Wychłeptał szybko zawartość szklanki i momentalnie znowu zasnął.

~ dwanaście godzin później ~

Taemin zakończył swoją opowieść. Po policzkach spływały mu łzy. Gorzkie, niechciane łzy. Przyjaciele kołysali nim dopóki się nie uspokoił. Oboje płakali razem z maknae.

Tak bardzo było im żal Taemina.
Tak bardzo chcieli mu pomóc.
I tak bardzo byli bezsilni.

- Nie mówcie im o tym.

.........................................................

Oboje się zaśmiali. Jonghyun spojrzał na Minho.
- Kochasz mnie Jong? – zapytał ni stąd ni zowąd raper. Uśmiech zniknął z twarzy Dinozaura.
- Dlaczego o to pytasz?
- To chyba proste? Chcę po prostu wiedzieć. – obrócił się do Blinga i natychmiast tego pożałował. Miał wrażenie, że w plecy wbija mu się stos igieł. Po wczorajszej nocy był cały obolały.
- Nie.
- Co ‘nie’?
- Nie kocham cię. – wyszeptał Jjong skupiając wzrok na poduszce.
Nastała niezręczna cisza. Jedynie serce Minho tłukło się coraz szybciej po ciasnej klatce piersiowej. Żałował, że zadał to pytanie. Wstał i trzymając się za kręgi lędźwiowe powędrował do łazienki. ‘Byle dalej od tego wszystkiego..’. Rozebrał się i wszedł pod prysznic. Gorąca woda koiła jego ból. I ten zewnętrzny i ten wewnętrzny. Płakał.
- Dlaczego pytam? Bo ja.. ciebie kocham Jonghyun..




Świat jest niesprawiedliwy.



- Choi nie powinien być z Kim’em. – mruknął Key głaszcząc po głowie śpiącego Taemina.
- Nie w twoim interesie leży ocenianie kto z kim powinie..
- Wiem.
- W takim razie..
- Minnie kocha Minho. A Jong? Nie wiem dlaczego jest z nim, ale na pewno nie z miłości. – przerwał mu po raz kolejny raper.
- Skąd możesz to wiedzieć?
- Bo... znam Jonghyuna jak własną kieszeń. – Kibum spojrzał na lidera. – Jestem przekonany o tym, że jeżeli w ich związku istnieje miłość, to tylko ze strony Minho. - Obrócił twarz i wbił wzrok w telewizor. Przez resztę wieczoru nie odzywali się do siebie; oboje byli za bardzo pogrążeni we własnych myślach. Gdy Minnie się obudził, Key zaprowadził go do pokoju Jinki’ego, a sam powędrował do swojego. Onew już tam był, czekał na niego w łóżku. Kibum zdjął ciuchy, założył spodnie od dresu i wszedł pod ciepłą kołdrę. Lider przyciągnął do siebie rapera i przytulił się do jego pleców. Po chwili słychać było jak cicho pochrapuje. Natomiast Kim.. nie mógł zasnąć.

‘- Skąd możesz to wiedzieć? ..
- Bo... wiem... kogo tak naprawdę kocha Jonghyun...’





sobota, 15 września 2012

5. Krwawa kreska

- Dobrze, że odzyskaliśmy w końcu Taemina. – powiedział zamyślony Minho. Jonghyun, z którego zrobiono sobie poduszkę, mruknął coś niezrozumiałego i zaczął bawić się włosami bruneta. Było mu potwornie głupio. Przez cały czas wyrzucał sobie, że nie starał się nawet zainteresować problemami młodszego kolegi.
- Jak myślisz.. Choi... czy on mi wybaczy? – zapytał cicho.
- Co ma ci wybaczyć?
- Nie zwracałem na niego uwagi. A on cierpiał... Musiało coś się z nim dziać od dłuższego czasu. – głos mu się delikatnie załamał; odchrząknął i wbił wzrok w sufit.
- Każdy z nas jest winien. Nie powinieneś brać tego na siebie. To ja najbardziej zawiniłem, w końcu to ja jestem jego najlepszym przyjacielem.. – urwał, otwierając szeroko oczy. ‘Czy on wciąż uważa mnie za przyjaciela?’.
- Ale ja byłem dla niego wredny. Jak tylko miałem okazję to kpiłem z niego i poniżałem. Myślałem, że jakiś bunt mu się załączył, i że to przejdzie jak go trochę ostudzę.. ja pierdole. Jestem debilem.
Minho chwycił Blinga za rękę i ścisnął lekko.
- Nie wygaduj głupot. Nie ma sensu rozstrzygać kto w czym zawiódł. Teraz musimy się skupić na tym, jak wynagrodzić ten koszmar, który mu urządziliśmy.

........................

- Mam na Ciebie ochotę.. – szepnął Onew do ucha Kibum’a. Raper spłonął szkarłatnym rumieńcem. Zbliżył się do ust lidera i cmoknął je z uśmiechem. Po chwili przyssali się do siebie. Nogi rapera oplotły talię Lee. Jinki chwycił tyłek Kim’a i zacisnął na nim dłonie. Młodszy wygiął kręgosłup, jeszcze bardziej wypinając pośladki i zamruczał jak kotek. Zakręciło mu się w głowie.
- Zróbmy to. – szepnął, patrząc w oczy starszego. Onew zamarł; długo spoglądał w brązowe oczy Bumka, szukając jakichkolwiek oznak niepewności... znalazł jedynie ogromne pokłady pożądania.
- Podniecasz mnie. – westchnął lider i rzucił się na Kibum’a. Zerwał z niego koszulkę. Zaczął błądzić dłońmi po gładkim ciele młodszego kolegi. Zjeżdżał wciąż niżej i niżej.. Key zachłysnął się powietrzem, gdy ręka Jinki’ego znalazła się pod jego spodniami. Wpił palce w plecy przyjaciela i cicho pojękiwał, czując jak starszy chłopak porusza jego przyrodzeniem. Onew polizał szyję Kibuma; powoli tracił nad sobą kontrolę. Ściągnął resztę ubrania z Divy i sam pozbył się garderoby. Bumek z przerażeniem spojrzał na nabrzmiałego członka Jinki’ego, nie zdążył jednak w jakikolwiek sposób zareagować, ponieważ kolejna dawka przyjemności rozeszła się po jego ciele. Nie minęło wiele czasu nim sperma Key wylądowała na łóżku i dwóch rozgrzanych ciałach. Raper opadł na poduszki, dysząc ciężko, wtedy Lee zaczął jeździł palcami po wewnętrznej stronie jego ud. Bumek obrócił się tyłem do lidera. Onew zadrżał, gdy młodszy otarł się o jego przyrodzenie.
- Bądź delikatny. Nigdy z nikim się nie kochałem.. – szepnął zawstydzony Kim. Po chwili poczuł w sobie palec, potem drugi. Były długie, a im dalej wchodziły tym przyjemniej mu było. Dłoń wysunęła się z rapera. Key krzyknął z bólu. ‘Rozerwie mnie’ pomyślał, czując jak członek Onew’a powoli wchodzi w niego. Po policzkach popłynęły mu łzy. Lider na początku starał się być delikatny, wiedział, że sprawia Kibum’owi ból, niestety ciało wzięło górę nad umysłem i jego ruchy nabierały siły oraz prędkości. Młodszy chłopak schował głowę w poduszki.
- Boli.. – zapłakał. Stopniowo przyzwyczajał się do tego uczucia. Zaczął odczuwać pewnego rodzaju przyjemność, która zajmowała miejsce cierpieniu.
- Zaraz dojdę.. – szepnął zdziwiony. Rozlali się w tym samym momencie. Zmęczeni, upadli na zmiętą pościel i wtulili się w siebie.
- Dziękuję.
- Za co mi dziękujesz..?
- Za to, że jesteś. – szepnął Key i usnął.

.........................

Taemin siedział na środku pokoju. Przed nim stała butelka wypełniona przejrzystym płynem i kieliszek.

- To twój sposób na radzenie sobie z problemami?
- Przestań! Mam już dosyć ciągłego wysłuchiwania twojego gadania! – zawył Minnie. Płakał od przeszło godziny, tak, że cała jego twarz była napuchnięta. Chwycił kieliszek i nalał sobie alkoholu.
- Lee, przecież ty nie pijesz.. zarzygasz pokój.
- Zamknij mordę. – skrzywił się, gdy płyn zapiekł go w gardło. Wypił duszkiem dwie następne kolejki i z niesmakiem popił mlekiem bananowym. Wpatrywał się w swoje odbicie w lustrze. Jeszcze trzy kieliszki. Dopił mleko, sięgnął po ciastka leżące na łóżku, niestety niechcąco strącił talerz, który z hukiem rozbił się na podłodze. Zaklął, ale zaraz potem zjadł słodycze. Kręciło mu się w głowie. Zdjął koszulkę, spodnie.. przyglądał się sobie w zwierciadle. Przejechał dłonią po brzuchu. Potem jeszcze raz, i znowu. Otworzył usta, przygryzając dolną wargę. Chwycił butelkę i wlał w siebie połowę pozostałego płynu. Miał wrażenie, że zaraz zwymiotuje. Poczekał chwilę, aż jego żołądek się uspokoi. Zorientował się, że jego bokserki stały się wyjątkowo obcisłe. Spojrzał w dół i ponownie zaklął. Z trudem zdjął z siebie materiał. Chwycił swoje przyrodzenie i zaczął likwidować problem. Przymknął powieki. Oczami wyobraźni widział Minho. Wiele razy miał okazję zobaczyć jak wygląda bez koszulki, czy spodni. Raz podejrzał go nago. Wiedział, że Choi ma boskie ciało..
- To nie ma sensu – wychrypiał do siebie. – On nie jest mój. I nie będzie..
Złapał kawałek szkła leżącego koło niego i przejechał nim sobie po ręce. Czuł jak to miejsce pulsuje, widział dużą ilość krwi.. ale nie czuł bólu. Procenty znieczuliły go do tego stopnia, że wydawało mu się to przyjemne. Obok krwawej kreski zrobił następną.. i kolejną.. i jeszcze jedną..

‘Czemu płaczesz chłopcze?
Otrzyj łezki swe.
To nie twoja wina,
że on nie chce cię.’

hahahahhahahahhahahahahhahahahahhahaha


Minnie zdawało się, że świat umiera. Wszystko wirowało, bledło.. kolory zmieniły się w odcienie szarości, jedyną wyraźną barwę miała szkarłatna krew spływająca po ciele maknae. Przestał płakać. Nie mógł już uronić ani jednej łzy.

‘Moje drogie dziecko,
skąd krwi tyle tu?
otwórz proszę oczy,
wybudź się ze snu.’

hahahhahahahahhahahahahahahhahahahaha


Tancerz z trudem chwycił w dłoń koszulkę. Prowizorycznie obwiązał sobie przedramię, po czym głośno zwymiotował na resztki naczynia leżące nieopodal. Podniósł się chwiejnie; wyszedł z pokoju i potykając się dotarł do pokoju Kibum’a. Walnął pięścią w drzwi. Upadł na kolana. Po chwili otworzyły się drzwi.

- O kurwa..