Jeżeli znajdziecie błędy piszcie, najlepiej na priv. Nie miałam zamiaru tak szybko kończyć tego ff, ale dosłownie dwie godziny temu dopadła mnie 'wena' i już teraz nie potrafiłabym wymyślić alternatywnego, być może lepszego zakończenia. Dziękuję za to, że czytaliście(:
_________________________________________
Hans Zimmer - Aurora <-- bez tła w postaci tej piosenki rozdział traci smak.
Krew ma piękny kolor.
Nie za ciemny, nie zbyt jaskrawy.
Przyjemnie się patrzy na ten odcień czerwieni.
Powoduje przyspieszenie bicia serca.
Był kolorem królów.
To naprawdę piękna barwa.
- Kibum jest mój. Wybij go sobie z głowy śmieciu! – krzyknął
prosto w twarz Jonga i uderzył go z całej siły w szczękę. Bling zachwiał się i
upadł z łoskotem, natychmiast jednak podniósł się i z wściekłością rzucił
na lidera. Przygwoździł go do ściany i zaczął okładać tak, że po chwili podłoga
i ściana były zabryzgane krwią. Onew bronił się jak mógł: zablokował jedną
dłonią dinozaura, a drugą chwycił go za włosy i uderzył głową o narożnik
ściany. Jonghyun zawył z bólu. Zatoczył się do tyłu. Całą twarz miał w
czerwonej cieczy. Jinki wykorzystał to. Ruszył na zdezorientowanego wokalistę,
zaczepił palce o jego kurtkę i wbił kolano w brzuch. Na korytarzu rozległ się
cichy jęk, chlupot wyplutej krwi na podłogę i zgłuszony dźwięk upadającego
bezwiednie ciała. Adrenalina krążąca w żyłach Onew zaczęła powoli znikać;
wokalista upadł na kolana koło nieprzytomnego Jonga.
- Cholera jasna.. Jonghyun? – potrząsnął ramieniem kolegi. –
Obudź się! Nie chciałem ci zrobić krzywdy! Kurwa mać. – wstał z trudem i
chwiejąc się pokuśtykał w stronę drzwi.
- POMOCY! – krzyknął zachrypnięty. – SZYBKO! KTOKOLWIEK..
POMOOOCY!
.......................................................
- Dlaczego zniknąłeś? – szepnął Taemin spoglądając na swoje
odbicie w lustrze.
- Kazałeś mi odejść. Uśpiłeś mnie.
- Przepraszam. Myliłem się. Miałeś rację. – po policzku
maknae spłynęła migocząca łza. – Miłość nie istnieje. Jest tylko ból.
- Istnieje pożądanie Taemin. I troska. I przywiązanie.
Ludzie, połączenie tych trzech uczuć, nazywają miłością.
- Zmieniłeś zdanie? Ona jednak istnieje? – szepnął z
nadzieją.
- Nie. To co nazywamy miłością jest w rzeczywistości
mieszaniną odczuć. Miłość istnieje jedynie jako pojęcie. – Minnie spojrzał na
swoje zakrwawione ręce. Poczuł obrzydzenie do siebie.
- Co mam robić. Powiedz mi co mam zrobić. Pomóż mi.
- Teraz potrzebujesz mojej pomocy? Przypomnij sobie jak ją
odrzuciłeś..
- Wybacz mi! – Tae zawiesił głowę. – Powinienem Cię
wysłuchać! Ostrzegałeś mnie.. ja.. nie powinienem się tobie sprzeciwiać!
- Wystarczy. Wiesz, że cię nie zostawię. Opowiedz mi co
przespałem.
.......................................................
Po Jonghyun przyjechała karetka. Wszyscy z przerażeniem
spoglądali na bezwładne ciało wokalisty.
- Kto... Kto to zrobił?! – wykrztusił menadżer. Onew stanął
przed nim. Z nosa skapywała mu krew, a napuchnięte oczy patrzyły przenikliwie
na czerwoną twarz zwierzchnika. Mężczyzna zamachnął się i z impetem
spoliczkował lidera.
- Coś ty sobie myślał?!
- Przepraszam.
- PRZEPRASZAM?! Kim Jonghyun jest przez ciebie w szpitalu.
SZPITALU! Mam nadzieję, że wymyślisz sobie jakieś usprawiedliwienie. Tym razem
chyba nie dam rady ci pomóc. – spojrzał na pobitą twarz Jinki. – Zaprowadźcie
go do lekarza. Niech go opatrzą. Będzie trzeba znowu odwołać występy. –
odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem pomaszerował wzdłuż korytarza.
- Hyung? – Kibum niepewnie dotknął ramienia lidera. Wszystko
w porządku?
...........................................................
- (...) Minho obwiniał Onew za to, że Jong trafił do
szpitala. Nie mógł mu wybaczyć. Przez to znowu pokłócił się z Key. Tak jak na
samym początku. Znowu nienawidzili się. Jinki stał się taki.. cichy. Nigdy nie
widziałem go tak.. smutnego? To chyba nie jest odpowiednie określenie. Hyung
był nieobecny. Zamyślony.. – Taemin spojrzał w sufit. ‘Pamiętam jak bardzo mi
pomógł. A ja nie byłem w stanie nic zrobić dla niego.’. Westchnął i zaczął
bandażować swoje dłonie. – Gdy Jjong wrócił do domu zrobiło się jeszcze gorzej.
Pomiędzy nim a Jinki znowu wybuchła wojna. Rywalizacja o Kibum’a. Jonghyun nie
poddawał się nawet, gdy Onew wyraźnie dał mu do zrozumienia, że to on jest z
Kim’em i że nie zamierza z niego rezygnować.. – zaciął się. Ponownie zerknął na
swoje odbicie w zwierciadle, a po chwili ciszy szepnął: ‘To Key go zabił.’.
............................................................
- Kocham cię! Rozumiesz to? Nigdy nie przestanę!!
- Jonghyun, proszę..
- Kibum wróć do mnie.
- Nie.
- Co ja ci zrobiłem? Było ci ze mną źle? – Key spojrzał z
wyrzutem na Blinga. ‘Już raz to słyszałem’.
- Nie.
- To do cholery dlaczego nie chcesz ze mną być?!
- Bo cię nie kocham. – Jong cofnął się. Po policzkach
spłynęły mu ukrywane dotąd łzy. – Nie kocham cię, słyszysz! Nigdy nie kochałem
i nie pokocham! Dlaczego nie chcesz tego zrozumieć? Czy tak trudno to przyjąć
do wiadomości?! Przestań już!! Jestem z Lee, kochamy się, nie próbuj więcej
tego psuć!
- Kim.. ale..
- Najlepiej byłoby, gdyby ciebie w ogóle nie było!!! –
wrzasnął Key. Otworzył z przerażeniem oczy i zakrył usta. Nie chciał tego
powiedzieć. Nigdy tak nawet nie myślał. ‘Dlaczego to powiedziałem?’. Po twarzy
dinozaura przebiegł grymas bólu. Jego oczy stały się najpierw zamglone, a zaraz
później puste, bez wyrazu, jak oczy porcelanowej lalki. – Jong przepraszam, ja
tak wcale nie...! – nie zdążył dokończyć zdania. Wokalista upadł na podłogę.
'A jego oczy były
puste, bez wyrazu, jak oczy porcelanowej lalki.'
............................................................
Ramiona maknae drżały. Płakał.
- Lekarze powiedzieli, że pękło mu serce. – brązowe,
zapłakane oczy spojrzały na niego z drugiego końca pokoju. – To jest przecież
nie możliwe! Serce nie może tak po prostu.. – reszta zdania utonęła mu w
szlochu.
Za oknem padał deszcz. Drzewa straciły prawie wszystkie
swoje liście. Wiatr dmuchał wprawiając nagie gałęzie w grostekowy taniec.
Ciemne chmury gromadziły się nad szarym miastem. Pojedyncze postacie,
zgarbione, sunęły przez rozmazane ulice. Nad będącą nieopodal polaną, na
której, po środku znajdowała się stara studnia, unosiły się kłęby pyłu.
Robotnicy już wykopali betonowe pierścienie studni, teraz zajmowali się
zasypywaniem pozostałej dziury. Ktoś chciał sprzeciwić się niszczeniu wiekowego
podwórka, ale niespodziewanie wycofał swój wniosek. Teraz miał tam powstać nowy
budynek.
- Taemin, myliłem się. Miłość, to najgorsze uczucie jakie istnieje. Nie odczuwamy tego, gdy ktoś nią nas obdarza, czujemy to dopiero, gdy jej zabraknie.
~ End ~
woooooooooow
OdpowiedzUsuńnic innego nie jestem w stanie powiedzieć.
kradnę tę piosenkę do moich inspiracji ^^
i want youu
Ja.. TT To jest smutne.
OdpowiedzUsuńAle i tak świetnie napisane. Czekam na kolejne opowiadania ^^
Miyu, ponownie mnie zaskoczyłaś.
OdpowiedzUsuńPodobało mi się i mam nadzieję że napiszesz to alternatywne zakończenie, chciałabym zobaczyć jedynie czy widzisz ich z w szczęśliwym świetle.
Zakochałam się w ostatniej wypowiedzi:
"Miłość, to najgorsze uczucie jakie istnieje. Nie odczuwamy tego, gdy ktoś nią nas obdarza, czujemy to dopiero, gdy jej zabraknie."
Czekam na następne utwory twojego wykonania ^^
Pozdrawiam, Kasumi Kuno ♥
To... To było takie piękne. Przeczytałam przypadkowo, bo trafiłam, również przez przypadek, ale to było przepiękne. Przeczytam wszystko od początku... bo to piękne ;-;
OdpowiedzUsuńDodaję u siebie do linków i będzie mi bardzo miło, jak będziesz mnie powiadamiała o notkach. ♥
[exo-krisus.blogspot.com]
Zostałeś/aś otagowana na hide-tears.blogspot.com
OdpowiedzUsuń~
(Błagam, nie zabijać~)
http://this-is-a-korean-dream.blogspot.com <-- Nominowałam cię do Liebster Award. U mnie w poście pod tytułem " Liebster Award " Masz wszystko wyjaśnione :)
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Liebster Award ^^ Pytania znajdziesz na moim blogu -----> www.beststory.blog4u.pl
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Liebster Award ;p Szczegóły znajdziesz na moim blogu www.shineewinsworld.blogspot.com
OdpowiedzUsuńWydaje mi się że jedyne słowo jakie jest w stanie to opisać to " piękne" naprawdę piękne
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Liebster Award ponieważ uwielbiam twoje opowiadanie. *.* XD Szczegóły u mnie na blogu: http://shineepolishyaoi.blogspot.com/ Pozdrawiam :D XD
OdpowiedzUsuńMasz talent, proszę zacznij znowu pisać..
OdpowiedzUsuńjeszcze bardziej zalyluje, ze nie potrafie napisac nic madrego :/ bylopiekne i smutno, pelne emocji, cudowne... <3
OdpowiedzUsuńCzyli, że Jongi nie żyje... Że... Że... O Mój Boże.
OdpowiedzUsuńA ta muzyczka w tle... Naprawdę dodaje grozy. Nie chciałam takiego zakończenia! Liczyłam, że coś wymyślisz... jakoś tak bardziej pozytywnie, a tutaj?
Odnoszę wrażenie, że lubisz takie klimaty. Smutno.
Piszesz genialnie, zaskakująco, fascynująco i z sensem. Łatwe do odbioru i dające dużo do myślenia.
Mam pustkę w głowie. Totalną. Zatkałaś mnie.
Zatkało mnie lepiej niż kakao... Dinuś, nasz Dinuś, no po prostu...
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie opowiadania~! *-* Szkoda tylko, że jest ich tak mało... Będę wracać nieraz do niego, to pewne. I piękne cytaty z niego wyciągnę *-*
Napiszesz coś kiedyś z JongHo? :3 Uwielbiam ten paring :D
Niee! Tylko nie Jonghyun!! TT-TT potwornie uczuciowe, jestem zachwycona! Ale Jonghyun!! TToTT
OdpowiedzUsuńTo takie... hmmm... zastanawiajace... potrafi człowieka zdołowac i to konkretnie. Ładnie? BA! Pieknie napisane! Chwyta za serce lepiej niż niejedno ksiażkowe romansidło! Życze dalszej weny w pisaniu :)
OdpowiedzUsuńNIEEEEE Jjong umarł to przez Key on go zabił;-;Poryczałam się przy rozmowie Buma i Jjonga;-;Takie smutne ale za razem wypełnione emocjami!!PIĘKNE
OdpowiedzUsuń